niedziela, października 02, 2011

Łódź muzealnie

Dziś zwiedzania Łodzi ciąg dalszy. Dobrze (a może włąsnie przez to) że miałam (hmm, cały czas mam) całodobowy - to wysiadałam nie tam gdzie trzeba :) Plany były wielkie ale no cóż... Nie sprężyłam się :P Biała Fabryka Geyera. Świetna przestrzeń. A wykorzystanie - średnie na jeża. jedna z sal - wieeeelka przestrzeń,jasna, przeszklona - a w niej słownie dziesięc kilimków. Z typu narzut na tapczan co to Babcia miała. No i kilka dzbanuszków (z jarmarku). JEDEN opis. Ze to materiały tkackie. Po polsku... Nawet zdjecia nie zrobiłam :) Potem było fajniej. Znów nieco podenerwowałam strażników oglądając jak to jest zrobione :)
Prawie jak w seksmisji :)
I Czarna Nike J. Kucharskiego Sutaszowaty obraz tez mi się podobał... Ale to może jutro? A! wystawa komiksów - przypomniałam sobie lata młodości choć miałam nadzieję na chociaż jedną plansze poświęcona Thorgalowi :P No i oczywiście koniec na Manufakturze, Experymentatorium mnie kompletnie rozczarowało, IMHO kompletnie nie wart tych 16zł, w odróżnieniu od ms2, którego fragmenty (no z wyjątkiem czasowej - Jana Fabre’a Sztuka trzymała mnie z dala od więzienia) były naprawdę interesujące. I utwierdziły mnie w przekonaniu, że sztuka współczesna jest mi obca :) dalej jestem pociągająca, ale niestety na gorsze. Przestałam lubić moje zatoki.